Całkiem nieźle spolszczyliśmy boom bap, ten stary Nowy Jork, te Premierowe podkłady i uliczne nawijki. Udało nam się adaptować “prawdziwą szkołę”, zabawy słowem na funkujących bitach, z etosowym, uświadomionym przekazem. Niestety na polu tzw. “nowej szkoły” (czy to jeszcze coś znaczy?) wciąż są problemy. Ale w erze naśladownictwa Drake’a, J Cole’a, Future’a i retard rapu, są tacy, którym udaje się pozostać sobą. I Sobota jest tu bardzo dobrym przykładem.
To rap po jankesku brawurowy, choćby w samej melodii słowa, a przy okazji nagrywany ze słowiańskim sercem. To transpozycja amerykańskiej mentalności do polskich realiów, gdzie nonszalancja, opcja “mam wyjebane” – nie tylko deklarowana jak u tych naszych spiętych, niedzielnych luzaków, po prostu odczuwalna – sąsiaduje np. z wersami o komunistycznych pochodach w maju. Z jednej strony “życie na stricie” i “skurwysynu blau”, z drugiej “Boże ojcze wszechmogący, w gorączce obudził się mój syn”. Do tego Matheo, idealny i chyba jedyny człowiek, do zilustrowania tego muzyką łączącą świat szatkowanych perkusji, posągowych syntezatorów grających nośne dźwięki z wódczanym, przaśnym, melancholijnym polisz rockiem. Ta hybryda swojskiej do bólu partii gitary z clapami, terkoczącymi hi-hatami i soczystym basem, to jest coś. Tu Sobota śpiewa pod akustyczne brzdąkanie i bluesujące organy, tam jego krzyk przedziera się przez syntetyczne piekło, bombastyczny podkład z dropem à la Major Lazer. Ostra jazda.
Videos by VICE
To nie jest płyta do rankingów, na fora internetowe, do racjonalnych analiz, rozkładania na czynniki pierwsze. Ale jeśli ktoś ma ochotę Sobusia dojechać, to niech sobie posłucha jak bardzo w punkt jest chociażby “Gwiazda rocka” z wersami: “Być jak Riedel i Panasewicz / Kora, Nalepa wtedy / choćby tylko od biedy / być bohaterem tragedii / nigdy nie spaść ze sceny, choć ciągle się zataczać / życie – jeden wielki teledysk / w gażę wliczonego mieć kaca / łba sobie nie zawracać, tym, że coś nie wypada”. Owszem, znam lepiej rapujących i śpiewających typów, tyle, że dziwnym trafem niewielu brzmi tak dobrze. Szczecinianin wydaje się być odpowiednio pilnowany, tak jakby StoPro było tym wyjątkowym labelem, w którym istnieje produkcja wykonawcza. Do tego Matheo jest profesjonalistą zdolnym inspiracje z paru ostatnich lat amerykańskiego mainstreamu wykorzystać w numerach z wyobraźnią aranżowanych, pozbawionych nudy.
Nie wszystko wyszło, czasem tego radia Złote Przeboje jest aż za dużo, odbijanie amerykańskich trendów wydaje się zbyt kliszowe, a Sob wydaje się aż krępująco prostolinijny. Np. “Jedwab” kłaniając się Różom Europy, kłania się grafomanii i kiczowi. Tyle, że jak już wcześniej pisałem, że to nie do analizy. Puszczaj to w furze ludziom mającym w nosie hip-hop. Grzej to z telefonu przy flaszce. Tańcz po najebce, wyzbądź się kompleksów, baw się dobrze.
More
From VICE
-
Photo by Rijksmuseum/Kelly Schenk -
Photo by Tibor Bognar via Getty Images -
De'Longhi Dedica Duo – Credit: De'Longhi -
We Are/Getty Images